9.07.2013

Luźna gadka

Ja, jako osoba, która czyta i kupuje książki regularnie, często mam dylemat. Ceny książek w Polsce są naprawdę wysokie i czasami, nieadekwatne do grubości czy wymiaru książki. Już samo to zniechęca ludzi do czytania, bo mając 35/40 zł wolimy przeznaczyć tą kwotę na coś innego. Oczywiście można szukać taniej po internecie, wymieniać się książkami na stronach typu Lubimy-czytać czy Na-kanapie lub iść do biblioteki ale i wtedy nie zawsze jest to co akurat chcemy przeczytać. Ja sama już od pół roku czekam na 'Grę o tron' z mojej miejskiej biblioteki. Wiadomo, że takie biblioteki nie zawsze mają pieniądze na zakup nowych książek, ale kiedy ostatnia, najnowsza książka była kupiona w 2010 to coś jest nie tak. Sami wydawcy też tego nie ułatwiają. Ile razy spotkaliście się z przypadkiem dzielenia książki na dwie tomy i sprzedawania ich osobno, kiedy spokojnie mogły zostać wydane w jednym tomie? Mowa tu choćby o sadze 'Pieśń Lodu i Ognia', gdzie cena każdego tomu oscyluje w granicach 50-60 zł. Jednak rzeczą, która dotknęła mnie najbardziej jest rezygnacja z dalszego wydawania książek, których 1 lub/i 2 tom zostały wydane. Ja rozumiem, że niektóre książki nie odniosły spodziewanego sukcesu, ale zostawianie czytelników na lodzie tez nie jest do końca fair. Pozostaje tylko polować na egzemplarze angielskie i tłumaczyć je na własny rachunek.
Co jednak jeśli książka została wydana w Polsce, ale jej wydanie/okładka nie satysfakcjonują czytelnika? Ja taki dylemat miałam z twórczością Cassandry Clare. Przeczytałam wszystkie jej książki kilkakrotnie ale w formie e-booków. Dlaczego? Ze względu na okładki, których nie chciałabym trzymać na mojej półce. Wydawnictwo dopiero teraz wypuści polską wersję amerykańskiej okładki, ale wynika to pewnie ze względów promocyjnych, bo już za miesiąc filmowa premiera adaptacji 'Miasta kości'. No cóż. Tu dla porównania okładki:
                          
                          

A wy jakie macie zdanie? Uważacie, że ceny książek są za wysokie, czy to polska mentalność każe nam na wszystko narzekać? Zapraszam do dyskusji i na jutrzejszą recenzję.


5 komentarzy:

  1. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że ceny książek w Polsce są wysokie w stosunku do tego ile zarabia przeciętny Jan Kowalski. Jednak dla prawdziwego miłosnika czytania nie stanowi to problemu, bo pieniądze na książke znajdą się zawsze, ewentualnie zawsze można skorzystać z biblioteki. Problem polega moim zdaniem na czymś zupełnie innym. Otoż dzisiaj książki mają dużo większą konkurencję niż 20-30 lat temu. Czas można teraz spędzać na mnóstwo sposobów. Cofnijmu się trochę wstecz. Kiedyś w TV były dwa kanały, do tego parę programów radiowych. Kino jedno w mieście grało pewnie dwa filmy w miesiącu. O komputerach mało kto slyszał a o konsolach to już zupełnie nikt. Nie chodziło się do siłowni czy na aerobik. Zasób rozrywek na czas wolny był więc uboższy, więc ludzie czytali. A teraz mają do wyboru mnóstwo rzeczy. Setki stacji radiowych i telewizyjnych, na pęczki premier filmowych, mnóstwo gier komputerowych etc. Moga wybierać. A jak to mówi przysłowie jedden lubi ogórki a drugi ogrodnika córki. Ja sama poza czytaniem lubię gry komputerowe i uprawiam regularnie sport. Do tego dochodzi związek, praca, obowiązki domowe. Dużo tego, wszytko ważne (niektóre rzeczy, a właściwie pewien człowiek, nawet bardzo :)) i czasu na czytanie jakby mniej. To jest chyba jedna z przyczyn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytelnictwo w Polsce jest rzeczywiście na bardzo opłakanym poziomie. Według mnie to także wina wszechobecnego internetu, gier komputerowych oraz "ogłupiania" dzieci już od wczesnych lat życia. Ceny książek także pozostawiają wiele do życzenia, ale istnieje także coś takiego, jak "tanie książki", gdzie można nowe powieści nabyć nawet z 70% zniżką, więc uważam, że z tym nie ma jako takiego problemu. Najgorzej jest z bibliotekami - książek albo nie ma, albo niektórzy czytelnicy trzymają je zbyt długo, choć regulamin mówi o miesiącu. Bibliotekarki niczego z tego sobie niestety nie robią. Osobiście miałam tak, że niedawno pytałam po dwóch miesiącach o pewne książki i nie było żadnej, ponieważ "ktoś JESZCZE nie oddał". Przez takie sytuacje wcale nie dziwię się, że komuś odechciewa się czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednorazowy wydatek 40-50zł na książkę to dla kogoś może być naprawdę dużo, więc nie dziwię się, że ludzie dużo książek nie kupują, a księgarnie i wydawnictwa prześcigają się w promocjach - w Internecie da się znaleźć wiele rzeczy taniej, chociażby na wymianach, allegro, np. Dedalus ma dość bogatą ofertę i korzystne ceny, itp. Kwestia tego, czy te pieniądze faktycznie przeznaczamy na potrzebne rzeczy, czy marnujemy na pierdoły, a później narzekamy, że nie ma za co książki kupić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Weź nawet nie mów. Jak patrzę na ceny książek to mi z rąk na ziemie wypadają... Żeby kupić np. trylogię spokojnie można pożegnać się ze stówą, chyba, że akurat jest jakaś promocja albo trójpak. Nienawidzę tego, szczególnie, że nie zawsze w bibliotece mogę wypożyczyć daną pozycję. Co do zakupu nowości nie narzekam, gdyż mieszkam we Wrocławiu i jedną kartę można używać we wszystkich zelektronizowanych bibliotekach (jest ich naprawdę dużo) ale co się z tym wiąże, bardzo dużo ludzi poluje na nowości i nigdy nie udało mi się skutecznie wypożyczyć czegoś, czego oczekuje, a co miało swoją premierę niedawno (chociaż dzisiaj poszedłem na łowy i trafiłem na szóstą część "GONE", która teraz jest rozchwytywana). Zastanawiałem się jak zaradzić temu problemowi i doszedłem do wniosku, że najlepiej kupić czytnik ebooków. Jest to drogi, ale jednorazowy wydatek. Na internecie zdecydowanie łatwiej kupić czy ściągnąć ebooki (nierzadko bo niskich cenach lub za darmo) a wygoda czytania jest co najmniej taka jak w przypadku książki papierowej. W sumie nie byłem przekonany do czytników ale nie jestem w stanie biegać za książkami po Wrocławiu a tym bardziej ich kupować. I dodatkowym plusem czytnika jest to, że ma słownik ang-pol więc jeśli którejś z części nie wydano po polsku, można ją czytać po ang i w razie potrzeby wygodnie przetłumaczyć słowo, którego nie znamy. A mam wiele opowiadań i książek,które przeczytam tylko po ang.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Tobą, sama nie raz narzekałam na ceny książek. Wydaje mi się, że wystarczyłoby zejść w dół chociażby o 10zł, a czytelników znalazłoby się na pewno więcej. 40/50zł to duża kwota, w dzisiejszych czasach takie pieniądze lepiej przeznaczyć na kilka innych rzeczy niż na jedną książkę, przyznajmy szczerze. Trzeba przyznać, że e-booki niby są tańsze, ale z drugiej strony potrzeba wydać pieniądze na jakiś czytnik. Wydaje mi się, że czytelnictwo jest u nas słabe, bo nijak nie zachęcamy ludzi do czytania. Nie jestem materialistką, ale myślę, że zniżka na książki byłaby dobrym krokiem do przodu. Na szczęście jest wiele promocji głównie w internetowych sklepach ;)

    OdpowiedzUsuń