28.05.2015

#BOOKATHON - Rozdziały 8-17

1 komentarz // Dodaj komentarz (+)

Druga część książki już za nami, przyszedł więc czas na moje przemyślenia. Filmik Abigail z Wyznań Książkocholiczki był bardzo wyczerpujący w tym temacie i zawierał mnóstwo rzeczy, o których ja także myślałam czy to w trakcie lektury czy już po niej. Wybaczcie mi fakt, że post pojawia się dopiero dziś, ale zbliża się sesja i mam mały zawrót głowy - w poniedziałek pierwszy egzamin, a w głowie pustka :).

Sytuacja w której pozostawiliśmy Sydney i Ridge jest dość niekomfortowa - on ją wyrzucił z pokoju, a ona jest zła o to, że nie powiedział jej wcześniej o Maggie. No właśnie, co myślicie o tym, że Ridge nie napomknął Sydney nic o tym, że ma dziewczynę? Uważacie, że taka deklaracja mogłaby coś zmienić w ich relacji i zmienić sam bieg wydarzeń? Bo nie oszukujmy się, ale ich 'metody' pracy mogą wydawać się zbyt intymne dla tych którzy nie wiedzą o co chodzi. Tym bardziej, że reakcja Ridge'a na ewentualne wtargnięcie Maggie do pokoju, wskazywałaby na to, że sam ma coś przed nią do ukrycia. Maggie jest bardzo słodka i miła, co jeszcze bardziej utrudnia czytelnikowi i samemu Ridgeowi wybór.
Najpiękniejszy, a zarazem najsmutniejszy moment w tej części książki to oczywiście moment pocałunku i kilku chwil tuż przed nim. Już kiedy Ridge wszedł do pokoju Sydney z gotową piosenką 'Maybe Someday' miałam jakieś dziwne przeczucie, że zrobią coś czego nie powinni robić. Już same słowa piosenki i to, że są one o nich i ich relacji, powinny być czerwonym światełkiem ostrzegawczym. Pocałunek to chyba jeden z najpiękniejszych książkowych pocałunków - pełen niedopowiedzeń,  jednocześnie mający w sobie wiele uczuć i skrywanych dotąd emocji, ale zarazem smutny, kiedy uzmysłowimy sobie co się stało. Sydney stała się Tori, czyli osobą, którą sama kiedyś znienawidziła za zdradę. Trudno w tym przypadku winić tylko ją, Ridge także miał w tym swój wkład. Jako czytelniczka byłam rozdarta - zdrada to zdrada, choćbym nie wiem jak piękne i czyste było uczucie głównych bohaterów, to trudno im kibicować, mając na uwadze to, że ranią inne osoby. Wizyta Huntera w mieszkaniu Ridge'a była kubłem zimnej wody dla Sydney - uświadomił jej, że jej uczucia do Ridge'a widoczne są gołym okiem i że stała się hipokrytką. W końcu chłopak znał ją całkiem dobrze. 


Motyw dzieciństwa Ridge, jego rodziców i opieki nad młodszym bratem był niezwykle wzruszający. Trudy dorastania w rodzinie, która nie zaakceptowała niepełnosprawności swego dziecka i to jak opisuje je Ridge były dla mnie zaskakującym ciosem - to ile przeszedł jako dziecko muszące opiekować się młodszym bratem  można by rozdzielić pomiędzy kilka osób.

W tej części dowiadujemy się także trochę więcej na temat Warrena i jego związku z Bridgette, która okazuje się nie być aż taka wredną osobą, na jaką się kreuje. No i tylko ona potrafi w jednym zdaniu obrazić i wyznać tej osobie miłość :). Warren natomiast przeobraża się z fana porno w faceta z głową na karku i który, w przeciwieństwie do Sydney i Ridge'a, potrafi trzeźwo myśleć nie dając się ponieść emocjom. Jest także świetnym i oddanym przyjacielem.

To tyle z moich przemyśleń, a już dziś przedostatni filmik w ramach #BOOKATHONU, na który serdecznie was zapraszam.

24.05.2015

#BOOKATHON - Prolog - rozdział 7

Brak komentarzy // Dodaj komentarz (+)
Zapraszam was do przeczytania moich wrażeń z lektury 'Maybe someday'. Jest to pierwsza część #bookathonu zorganizowanego przez Wydawnictwo Otwarte.

Uwaga! Tekst zawiera spoilery, duże spoilery :)

Jako, że chodzi tu bardziej o moje przemyślenia, niż o streszczenie tych kilku rozdziałów, nie będę zbyt wylewna jeśli chodzi o jej opis, a skupię się bardziej na tym co o niej myślę i jakie uczucia towarzyszyły mi podczas lektury.

Pierwsze co zaskakuje w tej historii, to niezależność i postawa Sydney, po tym jak dowiedziała się o zdradzie. Próbowałam postawić się na jej miejscu - wyobrazić sobie swoją reakcję i to jakbym postąpiła na jej miejscu. To, że nie powiedziała niczego rodzicom, w obawie przed koniecznością rezygnacji z upragnionych studiów, świadczy o jej dojrzałości - Sydney próbuje sama rozwiązywać swoje problemy, nie musząc przy okazji być na łasce i niełasce rodziców. Jestem w stanie zrozumieć jej napad złości i wyładowanie tego na Tori i Hunterze - przyznajmy, że należało im się.
Bardzo fajnym zabiegiem było umieszczenie w prologu wydarzeń, których początek, poznamy dopiero w dalszej części historii. Dzięki temu bardziej skupiamy się na faktach, które normalnie byśmy przeoczyli. To, że znaliśmy już obecną sytuację Sydney pozwoliło na lepsze poznanie jej samej, oraz Ridge, poprzez wprowadzenie narracji z perspektyw tych dwóch postaci.

Ridge, którego poznajemy początkowo jako chłopaka od gitary wydaje się nie mieć przed czytelnikiem tajemnic. Fakt, że chłopak jest głuchy i nie słyszy był dla mnie wielkim szokiem i zaskoczeniem. Jeszcze większym szokiem, był sposób w jaki nauczył się grać na gitarze i czuł muzykę. W ogóle sceny, gdzie pokazywał Sydney jak odczuwa muzykę, poprzez grę na gitarze były tak cudowne i intymne, że chciałam więcej i więcej. Mamy także okazję, poznać jedne z pierwszych tekstów Sydney, które są naprawdę dobrym muzycznie materiałem.

Lokatorzy Ridge, Brigitte i Warren, wprowadzają do książki wiele humoru. Brigitte, która ubzdurała sobie, że Sydney także jest głucha, rozbraja swoim sposobem rozmowy z nią, a Warren to po prostu Warren - kręci go wszystko co związane jest z seksem (w tym Bridgitte).

Reakcja Sydney, na to, że Ridge ma dziewczynę, może wskazywać na to, że dziewczyna zaczyna żywić do niego jakieś uczucia. Łatwo to jednak zrozumieć - zraniona, szuka pocieszenia, a Ridge wyciągnął do niej pomocną dłoń. Warto także wspomnieć o rozterkach, które miała Sydney względem Huntera - bała się zobowiązań i tego, że jego obecność w jej życiu zbytnio ograniczała ją samą. 

A co wy, czytelnicy, myślicie o tej historii? Jakie są wasze pierwsze wrażenia?


21.05.2015

#Bookathon z 'Maybe Someday'

4 komentarze // Dodaj komentarz (+)
Czy po przeczytaniu książki desperacko pragnęliście porozmawiać z kimś o jej fabule? 
Lubicie dzielić się swoimi opiniami z innymi?
Social media, jak Facebook lub YouTube, służą wam nie tylko do zabicia czasu ale także do poszerzania swoich horyzontów?

Jeśli odpowiedź, chociaż na jedno z tych pytań była twierdząca, to #BOOKATHON jest właśnie dla Ciebie!

Pewnie zastanawiasz się co oznacza #BOOKATHON? Jest to połączenie maratonu książkowego i klubu dyskusyjnego - czytelnicy zapoznają się z konkretną książką, podzieloną na mniejsze fragmenty, które są później omawiane przez youtuberów książkowych. Po każdym filmie uczestnicy wydarzenia mogą dyskutować na temat książki. 

Taka forma wyrażania swoich opinii na temat książek jest bardzo popularna w USA i teraz, dzięki współpracy Wydawnictwa Otwartego i polskich youtuberów, także polscy czytelnicy mogą napisać co myślą o danej książce, za pomocą Facebooka, dyskutując o niej z innymi czytelnikami.

Pierwsza edycja tej akcji dotyczy książki 'Maybe someday' autorstwa Colleen Hoover. Jeżeli prowadzicie własnego bloga także możecie dołączyć do maratonu, publikując swoje przemyślenia po emisji filmików. Więcej informacji o całym wydarzeniu znajdziecie pod tym linkiem a także po kliknięciu w baner u góry.

Zachęcam was do włączenia się do #BOOKATHON i wspólnego odkrywania świetnej historii, jaką jest 'Maybe someday'.