3.01.2014

Hobbit: Pustkowie Smauga - recenzja filmowa

Nie tak dawno temu byłam w kinie na drugiej części 'Hobbita' i postanowiłam podzielić się z wami moimi wrażeniami.


Nie będzie to recenzja analizująca film jako adaptację książki, bo tak naprawdę nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać (czego bardzo żałuję). Nie ma chyba nikogo, kto by nigdy nie słyszał o J.R.R. Tolkienie albo o Władcy Pierścieni. Te dwa słowa to już swego rodzaju fenomen, nowa popkultura, która zastąpiła Gwiezdne Wojny. Twórczość tego brytyjskiego pisarza wyznaczyła nowy trend w literaturze - obszerną, wielowątkową powieść fantasy, którą z zapałem czytają zarówno dorośli, jak i dzieci. Filmy na podstawie książek chciano zrealizować już wcześniej, jednak dopiero technologia XX wieku umożliwiła przeniesienie wizji pisarza na klatki filmowe. Sfilmowania tych dzieł - a w sumie tego dzieła, bo Władcy Pierścieni, to tak naprawdę jednak książka - podjął się Peter Jackson. Trzy filmy, które powstały na zawsze wpisały się do światowej popkultury a fanów wciąż przybywa. 10 lat po premierze pierwszej części trylogii 'Władcy Pierścieni' zdecydował się zekranizować kolejne dzieło Tolkiena - 'Hobbit, czyli tam i z powrotem' to prequel do 'Władcy Pierścieni', który rozgrywa się 60 lat wcześniej. Mimo, że ta książka tak jest o wiele cieńsza również postanowił nakręcić trzy filmy. Czy to była dobra decyzja?

Druga część Hobbita podobała mi się o wiele bardziej, niż część pierwsza. Była przede wszystkim bardziej dynamiczna, od początku akcja szła do przodu - w pierwszej części początek strasznie się ciągnie. Kontynuacja Hobbita wydawała się także bardziej mroczna, co mi bardzo przypadło do gustu - miało więcej klimatu z 'Władcy Pierścieni'. Ogólne plusy filmu to:
*przede wszystkim aktorstwo! Ian Mckellen, Martin Freeman, Benedict Cumberbatch (mój ukochany duet - Ci, co oglądają 'Sherlocka', wiedzą co mam na myśli :D), Orlando Bloom - bardzo wysoki poziom aktorstwa, uwielbiam szczególnie Freeman'a jako Bilbo Bagginsa. Miło było zobaczyć z powrotem Legolasa, ale widać było trochę niekonsekwencji w jego postaci. W 'Hobbicie' jest młodszy niż w Trylogii, ale wydaje się być bardziej rozważny i dojrzały (nie tylko mentalnie :D). Jednak jest jeszcze jedna postać, której pojawienie się sprawia, że rozpływam się jak bita śmietana (od powrotu z kina, mój Tumblr przeżywa drugą młodość). Mowa tu o Kilim, którego gra Aidan Turner. Rozpływałam się nad Lukiem z 'Miasta Kości', granym także przez niego, ale Kili jest o wiele bardziej uroczy. No spójrzcie tylko! *o*

*akcja, jak już mówiłam, idzie naprawdę szybko, czasem może nawet aż za szybko, ale nie przeszkadza to w odbiorze. Dynamiczne, pełne akcji sceny są przeplatane z bardziej stonowanymi kadrami, co pozwala widzowi trochę odpocząć od nadmiaru emocji. 

*postać Tauriel nie jest obecna w książce, ale jest dość ciekawym uzupełnieniem filmu. W końcu jest jakaś kobieta, a w sumie elfica, która kosi orków równie skutecznie co facet. I tak ma być :D.

Uwaga Spoiler!
*wątek miłosny w 'Hobbicie' jest dość szeroko komentowany. Mi on zupełnie nie przeszkadzał, jak ktoś napisał zarówno Kili jak i Tauriel są dość 'mlodymi' osobnikami w swoich gatunkach i wiadomo, że w młodym wieku każdy eksperymentuje i szuka własnej ścieżki. Oni wybrali akurat taką. To trochę podobne do wątku Arveny i Aragorna - nigdy nie słyszałam, żeby ktoś skrytykował ich związek, a przecież ona jest elfem a on człowiekiem. Co z tego, że Kili sięga Tauriel do pasa - jak dalej będzie robił takie słodkie oczka jak wyżej, to dla mnie może być nawet z drzewem.
Koniec Spoilera!

*zakończenie filmu było dosyć niespodziewane. Na moim seansie, kiedy ekran zrobił się czarny zapadła cisza, nikt nawet nie szeptał. Kiedy pojawiły się napisy końcowe wszyscy zrobili wielce wymowne: ooo. Ja byłam w takim szoku, że jeszcze z minutę siedziałam i patrzyłam na ekran. 'To już? Koniec?' Chętnie wysiedziałabym jeszcze z godzinę w fotelu, ale cóż, pozostaje mi czekać okrągły rok!

*dużo osób narzeka na długość filmu i podział cienkiej książki na trzy filmy. Dla mnie im dłużej tym lepiej :D.

*uwielbiam ścieżkę dźwiękową z wszystkich filmów Jacksona, ale piosenka 'I see fire' szczególnie zawładnęła moim sercem. Jednocześnie spokojna ale i groźna, zawsze kiedy jej słucham mam mimowolne ciarki. TU możecie jej posłuchać.

*efekty specjalne są po prostu bez zarzutu. Ale jednak chyba największe wrażenie robi smok Smaug, bardzo realistyczny, przez co jeszcze bardziej przerażający. Ja, na miejscu Bilba, dawno miałabym 2 kilo w gaciach :D.

Ogólna moja ocena filmu to 9/10. Film uważam za świetny ale brakowało mi czegoś. Mam nadzieję, że to 'coś' będzie miał ostatni 'Hobbit' i bez oporu, będę mogła dać fulla. 

'Hobbit: Pustkowie Smauga'
Data premiery: 27 grudnia 2013
Długość filmu: 161 min
Reżyseria: Peter Jackson
Na podstawie: 'Hobbit, czyli tam i z powrotem' J.R.R. Tolkien

Ależ się rozpisałam, mam nadzieję, że wytrwacie do końca :). A wy, widzieliście film? Jakie są wasze odczucia?

I jeszcze na koniec, mój ulubieniec:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz