6.01.2014

Sherlock - moja nowa obsesja



Sherlock Holmes - bodajże najsłynniejszy detektyw naszych czasów. Jego postać stworzył szkocki pisarz, sir Artur Conan Doyle. Historia Sherlocka, genialnego detektywa i jego współtowarzysza dr. Watsona są znane i z chęcią czytane również w naszych czasach. Dlaczego postanowiłam napisać o tej postaci? Powody są dwa: pierwszy z nich, to fakt, że słynny detektyw obchodzi dziś 160 urodziny, drugi natomiast to moje niedawne odkrycie, a mianowicie brytyjski serial 'Sherlock' oparty na twórczości Arthura Doyle'a.



O czym jest ten serial? To nic innego jak uwspółcześnione wersje wydarzeń opisanych w książkach. Tytuły odcinków nawiązują do tytułów książek, a życie głównych bohaterów jest odbiciem lustrzanym literackich pierwowzorów, choć niektóre fakty się różnią. Czy scenarzyści nie poszli przez to trochę na łatwiznę? Moim zdaniem zrobili świetną robotę. Sherlock jest niezwykle wnikliwy, potrafi opowiedzieć nasz cały życiorys wyłącznie na podstawie naszego wyglądu. Jest przy tym niezwykle szczery, nie przejmuje się tym, że może urazić tym drugą osobę. Wydaję się nie przejmować ludzkimi uczuciami i sam stara się ukryć swoje. Dr. Watson to jego zupełne przeciwieństwo - jest spokojny, opanowany, często powstrzymuje Sherlocka przed nadmiernym opisywaniem cech i wad innych. Jako były żołnierz ma stalowe nerwy, ale kiedy się zdenerwuje to nic go nie powstrzyma. Początkowo denerwuje go jego nowy, dość ekscentryczny współlokator, ale zauważa w nim cechy i umiejętności, o których wielu może tylko pomarzyć. Charakterystyczne atrybuty Sherlocka, czyli kapelusz i fajka, uległy pewnym przemianom - Sherlock używa plastrów nikotynowych, a kapelusz pojawia się dopiero w toku akcji.


Teraz trochę o samych aktorach. Jak już pisałam, przy okazji recenzji 'Hobbita', Martin Freeman i Benedict Cumberbatch to mój ukochany duet aktorski. Oboje są świetni w swoich rolach - Benedict jako lekko zblazowany i pewny siebie Holmes to majstersztyk. Może aktor nie jest przystojny, ale nadrabia pewnością siebie i niezwykle uwodzicielskim głosem. Za to Freeman jako Watson, jest taki 'do rany przyłóż'. Jest bardzo ciepłą postacią, która jako jedna z nielicznych potrafi utemperować Holmesa. 

Również warto tu wspomnieć o postaciach drugoplanowych. Pani Hudson, właścicielka kamienicy przy Baker Street jest przeurocza i dzielnie znosi humorki Holmesa. Molly Hunter to delikatna, bez pamięci zakochana w Sherlocku patolożka. Holmes swoimi przytykami do niej często ją rani. Jest także Lestrade, oficer policyjny, który prosi Sherlocka o pomoc w rozwiązywaniu spraw, z którymi policja sobie nie radzi (co czasami ciężko mu jest przyznać). Ważną postacią jest także Moriarty, szalony złoczyńca, równie inteligenty co Sherlock, który przewija się przez dwa pierwsze sezony.


Ten serial to istna mieszanka wybuchowa. Przede wszystkim jest to serial kryminalny. Znajdziemy tu także sarkazm, ironię i przede wszystkim genialny brytyjski 'czarny humor'. Niewiele jest seriali, które potrafią nim tak dobrze operować, a 'Sherlock' jest w tym tak dobry, że często cały odcinek spędzam z bananem na twarzy. Serial ma też dość nietypową formułę, bo każda seria ma zaledwie po 3 odcinki, po 1,5 h każdy. Jak dotąd wyszły dwie serie, trzecia, na którą fani czekali dwa lata, miała premierę 1 stycznia. Ja swoją przygodę z tym serialem zaczęłam dość niedawno, ale już jestem jego wierną fanką.


Powyżej dość ciekawe nawiązanie do ról obu aktorów w 'Hobbicie' - Benedict był głosem Smauga, natomiast Martin grał tytułowego hobbita, Bilba :D.

Oglądacie serial? Czy was też ogarnęła 'sherlockomania'? :)

Brak komentarzy

Prześlij komentarz